czwartek, 15 czerwca 2017

Zwykły telefon?



Detektyw patrzył na niego błagalnym wzrokiem. Stali w niezręcznej ciszy. Nagle w pomieszczeniu rozległ się odgłos beczącego stada owiec. Zamaskowany mężczyzna nie spuszczając z niego wzroku, bezszelestnie odłożył broń na posadzkę, po czym wybuchnął gromkim śmiechem. Oczko przypomniał sobie, że w kieszeni – oprócz lupy – ma swój telefon z dzwonkiem, który zawsze ratował go z opresji.

- Moja mama ma taki sam dzwonek! Gdybym zabił ciebie, to tak jakbym zabił ją – odrzekł mężczyzna, starając się powstrzymać śmiech. John bez chwili namysłu uciekł, wykorzystując – mimo wszystko komiczną – sytuację. Gdy wydostał się z piramidy, oślepił go blask księżyca. Szedł przed siebie po ciepłym pustynnym piasku. Nie wiedząc, w którym kierunku się udać, postanowił rozłożyć swój namiot. Położył się i zmęczony zasnął.


Następnego dnia obudziły go promienie słońca przebijające się przez materiał. Ubrał się, złożył namiot i ruszył dalej. Idąc przez pustynię, spostrzegł ślady stóp na piasku. Były bardzo wyraźne. Postanowił podążyć za nimi. Po kilkugodzinnej męczącej wędrówce dotarł do pustej – tak mu się przynajmniej wydawało – wioski. Zaciekawiony rozejrzał się dookoła. Wszystkie chatki wyglądały identycznie. Były wykonane z drewna, a dachy zostały pokryte słomą. Nagle do uszu detektywa dobiegł przerażająco głośny rytm wystukiwany na bębnach. Na drodze Oczko zobaczył leżącą kartkę. Zaciekawiony podniósł ją – była to legitymacja szkolna należąca do… Michała! Postanowił jak najszybciej wejść do środka. Gdy bezszelestnie przekroczył próg, przeraził się tego, co zobaczył. W roku pomieszczenia ujrzał skuloną osobę – to był Michał. W mgnieniu oka pełen nadziei podbiegł do chłopca, choć był przygotowany na najgorsze… Michał jednak podniósł się o własnych siłach

- Zbieraj się, samolot będzie za piętnaście minut – oznajmił detektyw, chodząc i z ciekawością rozglądając się po pomieszczeniu. – W końcu od czego jest mój cudowny telefon – dodał z tajemniczym uśmiechem.

- Dziękuję ci – powiedział wzruszony i wdzięczny Michał.

Po długiej podróży Michał zobaczył wreszcie wyczekujących na lotnisku rodziców .Rzucił się im w ramiona, a łzom szczęścia nie było końca…
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz