Kasia z Grześkiem spojrzeli na siebie. Nie wierzyli w słowa, które przeczytali. Wiedzieli jednak, że muszą odnaleźć zgubę.
- Już późno, połóżmy się choć na chwilę. Jutro pomyślimy.
-Dobrze- odpowiedziała Kasia ściskając swego żółwia mocno w dłoni. Czuła, że ten amulet pomoże jej w rozwiązaniu zagadki.
Nie wiadomo, kiedy zasnęli. W piwnicy zrobiło się cicho, tylko księżyc i gwiazdy zaglądali tam uparcie jakby chciał coś podpowiedzieć.
Rano obudził ich warkot samolotu.
-Wstawaj! Szybko! -Kasia poczuła poszturchiwania chłopca.-Idziemy!
Wybiegli i... Przed ich oczyma na tle pięknej tęczy stał pilot., który uśmiechał się do nich szeroko ukazując śliczne, białe zęby.
-Witajcie!-przywitał ich z radością.
Kasia obejrzała się bacznie, czy czasem duch czasem się nie ukazał. Jednak nie było go w zasięgu wzroku.Odetchnęła z ulgą.
-Kim pan jest?- zapytał Grześ.
- Jestem niespodzianką, która przywiozła wam trop w odgadnięciu zagadki.-To mówiąc wyciągnął zza pazuchy zwinięty rulon papieru.
-To list, który wam wiele wyjaśni.
Kasia wzięła do ręki pożółkły rulon.Czuła. że ma nogi jak z waty i nie da rady zrobić nawet kroku.
-Ja uciekam i trzymam za was kciuki!- Usłyszeli nagle głos nieznajomego.
-Ale jak to??- nie zdążył zadać swego pytania Grzesiu.
Jednak pilot wsiadł do samolotu i odleciał.
Kasia rozwinęła papier. Przed ich oczyma ukazał się tekst:
Drogi Bracie!
Piszę do Ciebie, choć wiem, że nie tęsknisz za mną i moim pismem. Jednak muszę Ci się usprawiedliwić. Tak, to prawda....zakochałem się w Twojej żonie. Nie wiem sam, kiedy dopadła mnie ta strzała Amora. Wiem, że te kwiaty ode mnie były głupotą. Jednak nie mogłem się powstrzymać. Wybacz mi mój Bracie i spróbuj wybaczyć.
Twój oddany Jędrzej Makowski
c.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz