Zegar na pobliskiej wieży wybił
godzinę dwunastą w południe. Przyjaciele poczuli drżenie ziemi,
która rozstąpiła się wzdłuż parkowej alejki.
Grzegorz i Kasia ukryli się za
drzewem. Chłopak złapał za trzęsącą się dłoń
dziewczyny i przytulił do policzka. Oboje zdali sobie sprawę z
tego, że widzą ducha!
Zjawa przemieszczała się po parku
głośno zawodząc. Nagle zatrzymała się, obróciła w
prawą stronę i zaczęła podążać w kierunku bramy
wyjściowej parku.
Grzesiek spojrzał na Kaśkę i oboje
jak zahipnotyzowani ruszyli za tajemniczą postacią.
Duch wciąż powtarzał niezrozumiałe
dla nich słowa. Mijali kolejne ulice, aż doszli do krańców
miejskich zabudowań. Weszli do lasu. Ich wędrówka trwała
już chyba dobrą godzinę. W pewnym momencie wszystko ucichło. Zza
drzew wyłonił się stary, zniszczony, drewniany budynek. Grzegorz stanął jak
wryty. To był jego dom. Zjawa zatrzymała się przed wejściem i
głośno roześmiała. Weszła do środka.
Chłopak przyciągnął
Kasię do siebie i poprosił, aby poczekała na niego na zewnątrz.
Sięgnął po klucz i ostrożnie otworzył drzwi. Po kolei
sprawdzał wszystkie pomieszczenia. Nagle usłyszał hałas
dochodzący z poddasza. Cichutko wszedł po schodach i stanął przed
drzwiami pokoju. Policzył do dziesięciu i nacisnął klamkę.
Na środku pokoju stał tajemniczy starzec. Patrzyli na siebie. Ciszę
przerwał jego głos:
-Nie bój się! Nie chcę nic ukraść. Nazywam się Jędrzej Makowski. Przyszedłem tu po coś, co kiedyś należało do mnie. Jestem bratem Twojego pradziadka...
Chłopak spojrzał na zegar wiszący
nad głową starca. Poczuł się dziwnie. Wskazówki pokazywały
godzinę dwunastą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz